Jeden z najbardziej urokliwych, moim zdaniem najpiękniejszy zakątek Sycylii, na zachodnim koniuszku wyspy - średniowieczna osada w chmurach - Erice, zachowana w całości do dzisiejszych czasów, łączy w niezwykły sposób mity i historię, sztukę i kulturę, architekturę i naturę, fantazję i realność.
Odizolowane od świata miasteczko jest zbudowane na rzadko spotykanym planie trójkąta równoramiennego (przypomina kształt samej Sycylii). Charakteryzują je kręte, wybrukowane ulice, surowe, kamienne budowle, vanelle - przejścia tak ciasne, że może się przez nie przedostać tylko jedna osoba, wewnętrzne dziedzińce, tarasy oraz niezliczona ilość zabytkowych kościołów. Wrażenie jakie wywołują krajobrazy rozciągające się na dole można porównać z inną słynną sycylijską panoramą - widokiem z teatru antycznego w Taorminie na Morze Jońskie i Etnę. Tylko, że Erice nie pełni funkcji kurortu, jest miejscem refleksyjnym, oazą spokoju, ciszy i odosobnienia, można się tu oderwać od rzeczywistości i zanurzyć w przeszłości, kontemplacji. Erice słynie nie tylko z cudownych zabytków i szerokich panoram, ale także z ,,centrum nauki dla pokoju" - prestiżowego ośrodka naukowego ,,Ettore Majorana", które gości corocznie międzynarodowe seminaria fizyki atomowej oraz przedstawicieli wielu uczelni o różnych specjalizacjach dotyczących problemów współczesnego świata. Wyróżnia się także w sztuce kulinarnej - wśród dań króluje tu cuscus z rybą (typowa regionalna potrawa, która przywędrowała tu drogą morską z Tunezji. Co ciekawe mięso i warzywa zostały zastąpione lokalną rybą).
Na szczyt Góry św. Juliana (751 m n.p.m.), wyrastającej niespodziewanie z płaskiej jak deska równiny trapańskiej, wjechałam wagonikiem kolejki linowej, do której wsiadłam na przedmieściach Trapani. Powoli pięłam się w górę, zostawiając za sobą widok na Morze Tyrreńskie, półwysep, przypominający kształtem sierp i zabudowania miejskie. Nie mogłam się doczekać, kiedy znajdę się w tajemniczym miasteczku. Jego nazwa ma mityczne pochodzenie: Eryks był półbogiem, synem Wenus i Bute, królem Elymów (pierwotnych mieszkańców Sycylii), który zdobył panowanie po pokonaniu w walce samego Heraklesa. Z miasteczkiem łączy się także innych mitologicznych bohaterów: Rzymianie uważali, że założył je Eneeasz, budowniczym murów miejskich i świątyni był ponoć Dedal. Fenicjanie wybudowali tu na skarpie świątynię w hołdzie Astrate (Afrodyty dla Greków, Wenus z Erice dla Rzymian), bogini i patronki wszystkich żeglujących po morzu Śródziemnym (Erice przez długi czas było jedynym punktem odniesienia dla statków pływających na pobliskie Wyspy Egadzkie). Według podań miała ona runąć w noc narodzin Jezusa - wskutek trzęsienia ziemi. Jej miejsce zajął normański zamek Castello di Venere, wybudowany prawdopodobnie z tego samego kamienia co ona.
Spacer po Erice rozpoczęłam od oglądania skarbów Katedry Królewskiej (wzniesionej w 1312 r. przez króla Fryderyka II Aragońskiego z kamieni pochodzących ze świątyni poświęconej bogini Wenus z Erice) oraz wejścia na Wieżę Króla Fryderyka II - dzwonnicę, która służyła jako wieża obserwacyjna podczas walk zwanych Nieszporami Sycylijskimi w XIII w. Czerwonym szlakiem, prowadzącym głównymi uliczkami miasta, dotarłam do jednego z pierwszych wzniesionych w Erice kościołów - Św. Juliana (S. Giuliano), zbudowanego w 1076 r. przez Rogera, władcę normańskiego na cześć ,,świętego oswobodziciela", który uratował Erice przed opanowaniem przez Muzułmanów i został obwołany patronem miasta. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie umieszczona w jego wnętrzu kolekcja grup misteryjnych używanych podczas procesji Wielkiego Piątku w Erice. Stąd już tylko kilka kroków dzieliło mnie od zamków: Castello del Bailo, Zamku Wenery i Zamku Popoli. Panorama: z jednej strony na równinę pomiędzy Trapani i Marsalą z świecącym w słońcu rezerwatem salin, z drugiej na San Vito Lo Capo i morze, zaparła mi dech w piersiach. Przy wyjątkowo dobrej widoczności można stąd ponoć zobaczyć nawet Etnę na przeciwnym krańcu wyspy. Po drodze minęłam tradycyjny warsztat, gdzie powstają tradycyjne dywany frazzate, tkane ręcznie na krosnach ze skrawków materiałów i bawełnianej włóczki. Pola rozciągające się pod Górą św. Juliana przypomniały mi te wielobarwne kobierce.
Atmosferę Erice tworzy cisza, którą słychać. Gustaw Herling Grudziński napisał o niej: Nigdzie może na Sycylii nie panuje tak głęboka cisza. Ludzie, nawet gdy wychodzą z domów, poruszaja się jakby na palcach, ocieraja się o mury i szybko znikają.
Informacje praktyczne
MEMS (Museo di Erice- La Montagna del Signore, czyli Muzeum Erice - Góra Pana)
via S. Giuseppe 3, tel./fax. 0923.869123, www.ericelamontagnadelsignore.it, [email protected]
Ceny biletów: Katedra ze skarbcem 1 Euro, Wieża 2 Euro, San Martino 2 Euro, San Giuliano 2 Euro, San Giovanni 2 Euro, ruiny zakonu S.S. Salvatore 2 Euro (otwarte tylko latem), passe-partout - bilet wstępu do wszystkich obiektów 5 Euro (upoważnia do odebrania pamiątkowego prezentu w księgarni przy kościele S.Giuliano)
Czynne: styczeń, luty 10.00-12.30, marzec 10.00-16.00, kwiecień, maj, czerwiec 10.00-18.00, lipiec, sierpień 10.00-20.00, wrzesień 10.00-19.00, październik 10.00-18.00, listopad, grudzień 10.00-12.30
Tekst: Agnieszka Fundowicz
Fot. Shutterstock